24 godziny Polska – Extrem4x4

24 godziny Polska

Wygraliśmy maraton terenowy – 24 Godziny Polska

Wygraliśmy i to podwójnie, w klasyfikacji generalnej i własnej klasie seryjnej.
To wielki sukces, bowiem jechaliśmy samochodem regulaminowo „słabszym terenowo” od konkurencji.
Byliśmy zobligowani do używania seryjnego silnika, seryjnego układu chłodzenia , prawie seryjnego zawieszenia i wielu innych obostrzeń naszej klasy .
To pierwszy taki rajd, w którym startowaliśmy.
Jak wcześniej pisaliśmy , specjalnie zbudowaliśmy do tego celu samochód w naszym warsztacie – Nissana Patrola 2.8 TDI – Evo – i to w 2 miesiące.
Chcieliśmy tym samym udowodnić, że możemy podjąć takie wyzwanie i jemu sprostać.
Decydując się na start, musieliśmy oprócz samochodu przygotować cały serwis do takiej specyfiki rajdu.
Mechanicy musieli się wymieniać podobnie jak kierowcy samochodów. Przecież i oni nie wytrzymają 24 godzin pracy , biorąc pod uwagę jeszcze zmęczenie dojazdem z Bielska-Białej do miejsca rajdu, tj ok 750 km , który zajął nam ok 12 godzin.
Do tego, doszła nam również obsługa serwisowa drugiego podopiecznego pojazdu w tym rajdzie jakim był Suzuki Srudobaru , który wraz z naszym Patrolem przygotowywaliśmy równolegle.

Wróćmy jednak do samego rajdu.
Rajd odbył się w okolicach miejscowości Smoldzino niedaleko Łeby i Słupska.
Wyjechaliśmy wieczorem naszą karawaną , kierując się na Gdańsk.
Zdążyliśmy na ostatnią chwilę z ukończeniem rajdówki. Jeszcze tego samego dnia montowaliśmy drugi silnik, gdyż przygotowywany wcześniej silnik – zresztą o zdecydowanie większej mocy – w ostatnim dniu doznał uszkodzenia .
W związku z tym, że zaaplikowaliśmy mu ceramiczne środki przedłużające jego żywotność, „docieraliśmy” go na trasie dojazdowej z Bielska do Łodzi. Tam załadowaliśmy już go na lawetę.
Na miejscu rajdu byliśmy ok. 9.00 , niestety to było zdecydowanie za późno, gdyż rajd rozpoczynał się o godz. 11.30 , a my musieliśmy rozpakować cały serwis, zapisać się, okleić auto … i co najważniejsze – ustalić kolejność jazdy kierowców.

Pociągnęliśmy więc losy i kolejność została ustalona : Adrian – Damian – Michał.
W związku z tym, że grzebaliśmy się z tym wszystkim , na starcie stanęliśmy jako ostatnia załoga.
No i zaczęło się.
Start.
Na początku szło mozolnie , bo w tej mazi nie dało się porządnie rozpędzić, tak ogólnie to wszyscy ledwie się przesuwali do przodu, potem „pralki” z poprzecznie przejeżdżanych skibów, monstrualny traktor organizatorów też w użyciu.
Teren trochę niefortunnie dobrany do takiej imprezy – aż strach pomyśleć co by było , gdyby spadł deszcz.
Do ostatniego dnia byliśmy przygotowani na rajd typu cross-country – a tu taka zmiana.
Po obejrzeniu filmu na internecie z przejazdu próbnego zdecydowaliśmy się użyć dużych opon 35″ zamiast wcześniej przygotowanych 32″, pomieszało nam to we wcześniej dobranych przełożeniach mostów, ale nie było już czasu na korekty.
Patrol sprawował się znakomicie – przynajmniej na początku .
Jedynie tylko za twarde zawieszenie dawało nam mocno „ w du …” – dosłownie i w przenośni, no i może te wspomniane przełożenia.
Od początku staraliśmy się jechać „na pół gwizdka” nie wdając się w pościgi z innymi zawodnikami.

Taki rajd to również walka psychologiczna i umiejętność rozłożenia sił.
Do momentu wieczornej przerwy mieliśmy tylko jeden opóźniający incydent – rozszczelniła się i spadła nam przednia opona – przez co straciliśmy ok. 15 min. – tj ok. 2 okrążenia.
Wieczorna dwugodzinna przerwa pozwoliła wszystkim załogom podreperować samochody i posilić się bigosem i kiełbaską z ogniska.

O godzinie 20.00 rajd znowu ruszył.
Wystartowaliśmy jako pierwsi, ale cały czas na ogonie siedzi nam załoga Gadomski/Szary i za nimi Oleszczak/Chełmicki/Śliz.
Po jakimś czasie odpada Gadomski/Szary – doznali defektu miski olejowej i przegubu, co się później okazało – wyeliminowało ich na dobre z rajdu.
Oleszczaki też mają defekt – najpierw pada reduktor, potem coś z paliwem, ale szybko wracają na trasę.
W końcu i nas dopada awaria i to dosyć poważna w skutkach.
Pęka chłodnica , tracimy płyn i w momencie silnik się przegrzewa – jest ok 16 godzina rajdu.
Ale to nie jest problemem, gdyż reperujemy szybko chłodnicę i auto wraca na trasę – tu tracimy ok 30 min.
Jednak nie na długo, gdyż okazuje się zaraz, że przy tym wszystkim pęka głowica – a to jest już większy problem.
Jesteśmy zmuszeni zatrzymywać się co ok. 1 godz. studzić silnik i uzupełniać płyn, który notorycznie znika.
To niestety częsta przypadłość silników Nissana po przegrzaniu.
Tracimy na każdej takiej operacji ok 10 min – co stanowi ok 1.5 okrążenia.
Teraz kręcimy silnik już tylko do ok. 3000obr/min i z 1.7 bara turbodoładowania schodzimy do ok 1 bara.
To pół mocy początkowej.
Kolejny pech dopada Pawła Oleszczaka – przy próbie wyprzedzania małego Jimny , zrzuca opony i przewraca się na bok.
Prowadzący w tym czasie naszego Patrola – Damian, pomaga postawić na koła samochód konkurentów.
Po chwili Paweł znów jest na trasie i odrabia stratę.
No i dobrze, bo co byłby to za rajd już bez Niego.
Potem znowu nasz defekt – oderwane mocowania karoserii od ramy – i tak na zmianę.

Zaczyna robić się ciasno pomiędzy nami a „Oleszczakami”, dzieli nas jedno okrążenie – i raz my prowadzimy, raz Oni.
Defekty i zmęczenie zaczyna dawać o sobie znać u wszystkich, ale wszyscy zaciekle walczą.
Czym bliżej mety, tempo jazdy jednak wzrasta.

O godzinie 13.00 rajd się zakończył.
Organizator odmachał flagami koniec jazdy i okolica ucichła.
Wygraliśmy, ale niewielką różnicą z Oleszczakami – to godny i nieugięty rywal.

Tym samym chcieliśmy im podziękować za wspólną walkę do końca. To była zdrowa adrenalina.
Nasz Patrol z pękniętą głowicą ledwie ukończył rajd – gdyby trwał jeszcze godzinę nie wiadomo czy uzyskałby metę.

Chłopaki z żartobliwego pojazdu Srudobaru, również ukończyli rajd. Mieli jednak problemy z przejezdnością – za duże koleiny do zbyt niskiego prześwitu. Ale walczyli do końca.

Wreszcie zakończenie i oficjalne ogłoszenie wyników.
Tutaj troszkę zadziwiła wszystkich odmienna forma , żeby nie rzec – minimalistyczna, całej ceremonii.
Naszym zdaniem, przy całej bardzo dobrej organizacji zawodów , zabrakło dopracowania końcówki, nie było podium, nie było pucharów.
Troszkę na to liczyliśmy.
Jednak wszyscy jesteśmy zadowoleni i liczymy , że przy kolejnych edycjach organizator dopnie wszystko na ostatni guzik.
Jakby nie patrzyć to była pierwsza edycja 24 godziny Polska i wszyscy się uczyliśmy, i organizatorzy , i uczestnicy.
Na koniec pozostał nam 12 godzinny powrót do domu
… i wreszcie się wyspaliśmy.
Adrian Baron

Dziękujemy za udostepnienie zdjęć Kamilowi Jabłońskiemu i Arkowi Kwietniowi z Terenowo.pl

Sprawdź nasze Social Media

2023© Extrem4x4.pl. All Rights Reserved.
Używamy plików cookies i podobnych technologii w celu realizacji usług, reklamy, statystyk, optymalizacji. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Polityka Prywatności

EnglishGermanPolish